Ponieważ słynny specjalista od polskiej historii doby Rzeczypospolitej Szlachckiej i karabinów Galil pozwolił sobie powtórzyć swoje rewelacje o hetmanie Czarnieckim, ja pozwalam sobie powtórzyć swoje.
Eli Barbur, znany publicysta znalazł newsa. News jest o tyle ciekawszy, że umknął historykom, którzy od kilkuset lat bidzą się z analizowaniem wielkopolskiej kampanii Stefana Czarnieckiego. Cytuję:
„Drugi wypadek związany był z Potopem Szwedzkim (1655-60), kiedy to Żydów, podobnie jak Polaków, zdziesiątkowały głód i zarazy. Zaraz potem hetman Czarnecki ze złocistą buławą dyrygował pogromami w Wielkopolsce i Małopolsce„
Skonfrontowany z tak ciekawymi informacjami postanowiłem poszukać informacji, kiedy to pogromił Pan Czarniecki i kogo oraz dlaczego w Wielkopolsce. Bo to, że pogromił zdaje się oczywiste, skoro aż TAKI publicysta o tym pisze.
Sięgnąłem do pamiętników Jakuba Łosia, które mam na półce. Łoś, towarzysz chorągwi pancernej, służył pod Czarnieckim w czasie tej kampanii. Oto co pisze:
„Nasze wojska, nie więcej tylko Wielką Polskę zrabowały, tak pospolitego ruszenia jako i kwarciana hołota, za to że wpuścili Szwedów.” [Za: Jakub Łoś, Pamiętnik towarzysza chorągwi pancernej, Warszawa 2000, str. 66]
Jako żywo nigdzie o pogromach, polskim antysemityzmie czy germańskich runach noszonych przez towarzyszy husarskich tudzież pancernych ani słowa. Po bitwie pod Kościanem 10 maja 1656 roku wojsko polskie rozpełzło się po Wielkopolsce i rabowało strasznie, ale rabowało wszystkich równo. Żydów i katolików, lutrów i arian, szlachtę i plebejów. Świadczą o tym dość wymownie pamiętnikarze z epoki:
„O! Jakżeby opisać utrapienia od hołoty kwarcianych naszych. Niewypowiedziane ich zbrodnie, a spustoszenia wsiów i domów szlacheckich [podkreślenie moje]. To najcięższa, że im tak Szwedzi, jako wojsko nasze nie dokuczyło.” [Za: Stanisław Wierzbowski, Konnotata wypadków od 1634 do 1669 r., Lipsk 1858, str. 100]
Coś nie grało mi coraz bardziej. Czyżby wbrew genialnym tezom miłośnika czołgów Merkava, hetman Czarniecki tkwił w polskim hymnie nie dlatego, że do Poznania wyprawił się pogramiać Żydów cytując obficie Dmowskiego? Oczywiście a la guerre comme a la guerre, oberwało się przy rabunkach i gwałtach także Żydom pisano, by „Lutry i Żydy, jako zdrajcę Rzeczypospolitej, gdzie się pojawią znosić”. [Za: Zenon Guldon, Straty ludności żydowskiej w Koronie, w: Rzeczpospolita w latach potopu…, Kielce 1996, str. 293] O tym, że idąca z wojskiem czeladź strzelała do Żydów wspominał też Wespazjan Kochowski, kolejny z uczestników kampanii w Wielkopolsce. Zaraz obok wspomnienia tego, jak mordowano i rabowano szlachtę tej dzielnicy „w odwecie” za kapitulację pod Ujściem (oczywiście, że była to wymówka dla ogólnego zdziczenia obyczajów w czasie kampanii). Dokładnie takiego, o jakim mowa niżej:
„(…) swawoli i rozpuście czeladzi wojskowej, która zabiegając czatami nie tylko wieśniakom, mieszczanom, szlachcie i dworom, ale nawet i kościołom [podkreślenie moje] nie folgowali.” [Za: Mikołaj Jemiołowski, Pamiętnik dzieje Polski zawierający (1648-1679), Warszawa 2000, str. 198]
Taka niestety była smutna prawda o wojnach XVII wieku. Dla przykładu wystarczy zacytować weterana armii szwedzkiej, która wkraczając do Wielkopolski rok wcześniej otrzymała oficjalnie zakaz rabowania:
„Wtedy to nie chcieliśmy zrezygnować z tak surowo zabronionej kradzieży (…) Uzyskaliśmy jednak wiadomość, bijąc jakiegoś chłopa, o dworze szlacheckim niespełna pół mili stąd (…) Wprawdzie szlachcic ratował się przed nami ucieczką na pobliskie bagna, ale pozostawił nam większość panien i dziewek, do tego srebra i inne kosztowne rzeczy, wszystko, czego życzyliśmy sobie.” [Za: Hieronim Chrystian Holstein, Przygody wojenne 1655-1666, Warszawa 1980, str. 30]
Ciekaw jestem bardzo, dlaczego jego nie oskarżono do tej pory o antysemityzm, skoro jak sam pisze:
„Wkrótce potem wzięliśmy Kazimierz i przedmieście żydowskie oraz tutaj także zdobyliśmy znaczne łupy” [tamże str. 33]
Panie Barbur czy rabowanie Kazimierza przez szwedzkie wojska w czasie Potopu też zasługuje na łatkę pogromu? Czy ze Szwedami zadzierać nie warto? Jak to jest? Bo ekscesy z Wielkopolski nie miały ostrza antyżydowskiego. Były działaniem typowym dla wojen tego okresu, działaniem, z którym Czarniecki starał się bezskutecznie walczyć:
„Czarniecki wszystkimi siłami tego zabraniał, karał, bił, w ostatku zdybanych przy jakimkolwiek ekscesie natychmiast albo sam wieszać się kazał, albo i sam spod uwiązanych na drzewie, albo na wrociech konie zacinał (…)” [Za: Jemiołowski, op. cit. str. 198].
Pan Barbur wie lepiej. Był widział zapewne. Szkoda, że nie kalkuluje mu się polityczne zadzieranie z Rosją. Bo przecież to jej carowie od Iwana Groźnego począwszy na podbitych terenach dokonywali rzezi Żydów, by „oczyścić Świętą Ziemię Ruską”. Tak robił też car Aleksy Michajłowicz po rozpoczęciu kampanii w Wielkim Księstwie Litewskim z lat 1654-56. Palono, albo topiono całe gminy żydowskie. Ale w końcu to Polacy ten antysemityzm…, wiecie Państwo sami. Eli Barbur wie najlepiej. A jakby nie wiedział, patrz zdanie poprzednie.